Kapitan Startu Rzeszów najlepszy w turnieju NLP nr 7

Drukuj

J  JJan Cyrul okazał się najlepszym bilardzistą siódmego turnieju z cyklu „Nie lubię poniedziałków – 25 lat”. W finale pokonał Janusza Stawarza, szefa Ósemki.

 

Janek znany jest jako świetny zawodnik rzeszowskiego Startu, kapitan drużyny, która 13 razy zdobyła tytuł mistrza Polski w koszykówce na wózkach. Do Ósemki zagląda jednak ostatnio regularnie i efekty są tego widoczne.

Tym razem z pokonanym polu zostawił Tomasza Moskwę (3:1), Sławomira Bratka (3:1), ale w trzeciej rundzie musiał uznać wyższość Dariusza Buczyńskiego i powędrował na lewa stronę turniejowej drabinki.  Tam zdołał pokonać nie byle kogo, bo Roberta Peckę, któremu nie oddał nawet jednej partii. W ćwierćfinale popularny „Johny” zmierzył się z Witoldem Hajdukiem, znów nie był faworytem, ale podbudowany poprzednim zwycięstwem poszedł za ciosem i wygrała 3:1. W półfinale czekał Dariusz Buczyński. Ten mecz rozstrzygnął się w nietypowy sposób. Darek, który na co dzień mieszka w Sanoku, miał ograniczony czas, ale grał w swoim stylu, czyli bez pośpiechu. Kiedy przegrał pierwszą partię spojrzał na zegarek, pogratulował Jankowi i pospieszył na przystanek autobusowy.

Janusz w pierwszej rundzie miał wolny los, a w drugiej łatwo pokonał Jakuba Mierzwę. W trzeciej na jego drodze stanął Witek Hajduk. Młodość okazał się w tym wypadku górę (3:1) i Janusz musiał ratować skórę na lewej stronie drabinki. Tam dość łatwo poradził sobie ze Sławomirem Pasternakiem, który był w tym meczu trochę rozbity wcześniejszym pojedynkiem z Sebastianem Krupą (0:3). – Każdą partię z Sebastianem powinienem wygrać, ale  działo się inaczej – komentował Sławek.  

Po powrocie na prawą stronę Janusz nabrał wiatru w żagle i znalazł sposób na zawsze groźnego Mirosława Dąbrowskiego (3:0), a w półfinale nie oddał żadnej partii Arkadiuszowi Nawojskiemu (po długiej przerwie wraca do gry).

Finał stał na niezłym poziomie. „Johny” szybko uciekł na 2:0, miał pewne szanse na skończenie trzeciej partii, ale nie postawił kroki nad i. W partii numer cztery Janusz początkowo nie popełniał większych błędów, Jankowi takowy się przydarzył i wydawało się remis stanie się faktem. Przy ostrym ścięciu Janusz jednak przesolił, zanotował pusty przelot i za chwilę kapitan rzeszowskich wózkarzy zbierał gratulacje za zwycięstwo 3:1. – W sobotę w Łodzi wygraliśmy ze Startem dwa mecze na inaugurację nowego sezonu. Planujemy po raz czternasty zdobyć mistrzostwo – powiedział nam Janek, który już drugi raz okazał się najlepszy w poniedziałkowym turnieju.

- Ten finał mógł potrwać dłużej, ale jak się popełnia tak grube błędy, jaki mi się trafił, trzeba zapomnieć o wygrywaniu – samokrytycznie przyznał Janusz, który zaprasza bilardową brać na najbliższy poniedziałek. Początek turnieju nr 8 jak zwykle o godzinie 18.

tor

 

ÂÂ