Paweł Wroński znów najlepszy w czwartym turnieju NLP

Drukuj

Wroński- Grałem w tej edycji po raz trzeci, ale po raz pierwszy nie czułem fizycznych ograniczeń i mogłem grać swoje – wyjaśnił nam triumfator zawodów, który latem z powodów zdrowotnych musiał na kilka miesięcy odpuścić sobie grę w kulki. W poniedziałek popularny „Wrona” w finale trafił na Sebastiana Krupe i nie pozwolił mu triumfować trzeci raz z kolei.

W drodze do głównej rozgrywki Paweł najpierw pierwszej rundzie miał wolny los, następnie pokonał 11:6 Piotra Nowaka, w trzeciej rundzie dał lekcję Sławomirowi Bratkowi (11:3), w ćwierćfinale tak samo potraktował Mirosława Dąbrowskiego (11:3), by w półfinale przeżyć niespodziewane raczej emocje w starciu z Tomaszem Moskwą.

- Nie grałem wcale źle, ale przy tej formule oprócz trafiania potrzeba czasem zwyczajnego szczęścia. Początkowo go nie miałem, Tomek trafił i zrobiło się już bardzo niebezpiecznie, bo przegrywałem trzy do dziesięciu. Potem jednak zagrałem dwie dobre partie i wyrwałem Tomkowi wygraną – komentował Paweł, który pokonał rywala 13:12.

Sebastian też miał niemałe kłopoty w półfinale, ale zanim do niego dotarł, pokonał 11:2 Arkadiusza Nawojskiego, 12:8 Jana Cyrula i w ćwierćfinale 13:5 Grzegorza Gwizdaka. W półfinale „Seba” zmierzył się ze Sławkiem Bartkiem, który uratował skórę na lewej stronie drabinki.

- Byłem już prawie za burtą, bo przegrywałem cztery do dziewięciu. W porę jednak zacząłem trafiać – zaznaczył Sebastian, który wygrał ostatecznie 13:10.

Finał zapowiadał się interesująco, ale okazał się meczem do jednej bramki. Paweł nie robił błędów, po dwóch partiach zbudował solidna przewagę i z Sebastiana uszło powietrze (przegrał 2:12).

– Ja grałem źle, robiłem błędy, a Paweł nie, dlatego wynik nie mógł być inne- wyjaśniał „Seba”. – A może i dobrze się stało. Gdybym wygrał trzeci raz z rzędu, odbiłaby mi sodowa i zastanawiałbym się, w jaki klub z w ekstraklasie sobie wybrać – żartował Sebastian.

W losowaniu Jackpota szczęście uśmiechnęło się do Grzegorza Gwizdaka. Po rozbiciu mógł kontynuować grę, a gdy spojrzał na układ bil, mogło mu się zrobić ciepło, bo układ był do skończenia. Grzegorz się skoncentrował, trafił kilka bil, ale w połowie partii źle sobie wyszedł i szansa na rozbicie banku jednak przepadła.

Za tydzień turniej nr 5. Początek – godzina 18.