"Nie lubię poniedziałków - 20 lat Ósemki"

Drukuj

„Nie lubię poniedziałku – 20 lat Ósemki”, czyli ruszyła III edycja

 Wystartował kolejny turniej z cyklu „Nie lubię Poniedziałku”. W związku z tym, iż w tym roku nasz klub obchodzi okrągły jubileusz, nazwa III edycji zawodów została poszerzona o dopisek „20 lat Ósemki”.

Mimo, iż mamy ciągle lato, podczas którego nie wszyscy zawodnicy potrafili i mogli się skupić na odpowiedniej ilości treningu, poziom turnieju pozytywnie zaskoczył. Tacy zawodnicy jak Jacek Pańczak, Jakub Dobrowolski, czy Krystian Tanasiewicz skończyli wiele partii z kija. Grano w odmianę 8-bil (wedle nowej formuły kolejne zawody w 9-bil, 10-bil, 8-bil itd).

Najlepszą formę pokazał Tanasiewicz, który w finałowej potyczce pokonał Pańczaka 3:2. Mecz potoczył się zgodnie z siatkarską zasadą, że kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Przekonał się o tym Jacek, który prowadził 2:0, ale kropki nad i nie postawił. – Dlaczego przegrałem? Było już późno, atmosfera się bardzo rozluźniła – śmieje się Jacek, który w poniedziałkowym turnieju pokazał się dopiero po raz drugi. – Popełniłem jeden poważny błąd, do stołu podszedł Krystian, a że w tym meczu mylił się rzadko, odwrócił losy meczu. Tak czy owak grało mi się fajnie i jeśli tylko zawody nie będą kolidować z pracą, będę się starał grać w kolejnych.

Krystian dotarł do finału bez większych przebojów. Jedna partia po stronie przegranych to był efekt dawania for rywalom. Dopiero w meczu o awans do półfinału, w którym spotkał się z... Pańczakiem stracił partię po grze. – Forma rzeczywiście jest nie najgorsza. Chyba z sześć partii skończyłem z kija. Oczywiście trzeba wziąć poprawkę, że w odmianie ósemka o to trochę łatwiej – skromnie przyznał nasz zawodnik.

W półfinale Krystian trafił na Krzysztofa Śliwińskiego. Przegrywał 0-1. Potem „Śliwa” popełnił błąd i pozostałą część meczu spędził właściwie na oglądaniu poczynań swego przeciwnika. – Krzysiek po wszystkim zażartował, że jestem mało koleżeński – mówi Krystian.

Drugie trzecie miejsce zajął Jakub Dobrowolski, który przegrał w półfinale 0:3 z Pańczakeim. Miejsca piąte przypadły Pawłowi Plisiowi i Robertowi Pecce, siódme Kindze Stawarz i Bartkowi Ostrowskiemu. – Miejsce, jak miejsce. Lepsze za bardzo nie mogło być. Na tych wakacjach byłam często w rozjazdach, a co za tym idzie o normalnym treningu można było raczej zapomnieć – wyjaśnia nam „Kinia”, która jako studentka może się cieszyć kanikułą do końca września.

Warto wspomnieć, że w Jackpocie do wygrania było 555 złotych. Możliwość zawalczenia o tę kwotę wylosował Mariusz Frącek, nasz człowiek w Leżajsku. Tym razem zawiodło rozbicie i za tydzień ktoś będzie mógł pokusić się o wygranie jeszcze wyższej sumki.

Już dziś zapraszamy na turniej nr 2. Początek tradycyjnie o godzinie 18.