Kinga najlepsza w drugim turnieju cyklu

Drukuj

P2140116W przeddzień święta zakochanych w najlepszym rzeszowskim klubie bilardowym, klubie wielokrotnych Mistrzów Polski zebrali się fanatycy, zapaleńcy, żądni bilardowych emocji i świetnej nieskrępowanej codziennymi problemami zabawy sympatycy zielonego sukna i kolorowych kul. Serca bijące w rytmie świetnej muzyki, współzawodnictwo na najwyższym poziomie i zmniejszająca się z każdą minutą płynna zawartość baru sprawiły, że czas upływał we wspaniałej koleżeńskiej atmosferze, co spotkało się z zadowoleniem organizatorów, którzy właśnie mieli nadzieję na taki obrót wydarzeń.

Do rywalizacji całkowicie poważnie podszedł jedynie Krzysztof Drąka mierzący z zawodowymi ambicjami w najwyższe cele. Jedyne czym moczył usta była herbatka. Pomimo licznym namowom nie uległ i spędził wieczór dość posępnie czekając w kącie na kolejne mecze.

Pierwsza runda obfitowała w niespodzianki wśród których można nadmienić o przegranej faworyta gospodarzy podpory ligowej rzeszowskiej Ósemki Adama Wisza z wyżej wspomnianym Krzysztofem. Ten drugi był tak rozemocjonowany, że zapomniał nawet uścisnąć przed meczem dłoń kolegi na co sala zareagowała jedynie śmiechem sącząc drinki. Nie zawiódł darzony powszechną estymą i wielką sympatią Robert Pecka, któremu dzielnie stawiał opór Piotr Bujny. Skończyło się niestety dla Piotrka jak zawsze. Kompletną klapę zanotował świeżo zwerbowany do składu Ósemki Jakub Dobrowolski. Wysokość zarobków wpisana w jego kontrakt nie zapowiadała tego co miało nadejść. Można  określić to w kilku słowach: brak koncentracji, nerwy, niedostateczna precyzja, czyli jednym słowem Jager płynący w żyłach dały znać o sobie. Uległ, lecz nadal niesiony wsparciem koleżanek i kolegów miał nadzieję na finałową potyczkę z Krzysztofem Drąką znanym w ogólnopolskich kręgach bilardowych jako Kenek. Świetnie spisała się przesympatyczna Ania odprawiając z kwitkiem w ekspresowym tempie swojego przeciwnika, co wyraźnie zapowiadało, że rywalizację może zakończyć dopiero w finałowej fazie turnieju.

Pod okiem ósemkowej komisji gier i zakładów odbyło się losowanie Jackpota. Ku uciesze wszystkich szczęśliwcem został Robert Pecka. Zebrani ściskali mocno kciuki w momencie gdy Robert przygotowywał się do rozbicia. Jedynie Kenek szeptał pod nosem: „Kur.... żeby tylko nie zgarnął mi puli”. Niestety (stety dla Krzysztofa) Robert uderzając z całą mocą i niezwykła precyzją w ustawiony romb doświadczył pecha związanego zapewne z przypadającym w dniu dzisiejszym 13 dniem lutego. Biała bila po odbiciu od ośmiu band bardzo wolno podążała w kierunku narożnej łuzy,

I co? I wpadła! Tak to właśnie bywa gdy  łysy obraca blondynę :o] Gawiedź rozeszła się do  stołów suto zastawionych bilami, a potyczki z użyciem obnażonego kija przysparzała uciechy pospólstwu.

I tak upłynęła kolejna godzina zmagań tytanów. Niektórzy stawali na szczycie swoich umiejętności jednając sobie przychylność  obserwatorów. Niektórzy w pocie czoła oddawali pole lepszym od siebie. Niektórzy zapowiadali swój wielki powrót w kolejnych rozgrywkach, a niektórzy złorzeczyli na przygotowane im stoły.

Czas mijał, alkohol znikał polewany w małych naczyniach… ale duch współzawodnictwa i chęć zwycięstwa wisiały ciężko nad zgromadzonymi. Ania barmanka przyjęła taktykę upicia swoich  przeciwników. Wiadomo powszechnie że zawodnik nie utrzymujący pionu podczas swoich uderzeń podlega dyskwalifikacji. Zabronione jest też podtrzymywanie zawodnika przez kolegów lub jakichkolwiek konstrukcji stalowych.

I w tym miejscu kończy się radosna twórczość Kuby, szkoda, że nie dotrwał do końca bo zakończenie w jego wydaniu mogło być bardzo ciekawe.

Drugi turniej cyklu „Nie lubię poniedziałków – rosyjska ruletka” wygrywa Kinga Stawarz, która w finale pokonała Krzysztofa Machowskiego . Trzecie miejsca zajęli Robert Pecka i Mariusz Śledzianowski.

Klasyfikacja po dwóch turniejach w zakładce Turnieje – Nie lubię poniedziałków a zdjęcia z II turnieju w galerii.